niedziela, 30 grudnia 2012

Boże Narodzenie w Faro

Boże Narodzenie było pierwszą od września sytuacją, kiedy nasz duet musiał się rozdzielić. Martyna wróciła na święta do Polski, a ja zostałam w Faro.
Przedświąteczna gorączka w Portugalii niewiele różni się od przygotowań do świąt w Polsce. Pierwsze choinki i świąteczne dekoracje pojawiły się w sklepach bardzo wcześnie, bo jeszcze w październiku. Od tej pory ich liczba stale się powiększała. A od początku grudnia można prawdziwie poczuć atmosferę świąt. Ulice w Faro i Lizbonie, którą odwiedziłyśmy w połowie grudnia były pięknie przystrojone światełkami. W powietrzu unosił się dym i zapach pieczonych kasztanów.
Same święta w Portugalii pod wieloma względami są podobne do polskich świąt. Pierwszą uderzającą różnicą jest to, że w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia w Polsce, w Portugalii święta trwają tylko jeden dzień. Ciekawym jest jednak fakt, że obchodzi się tu wigilię, podczas której rodziny wspólnie zasiadają do stołu. A na nim króluje niezastapiony dorsz pod wieloma postaciami. Kolejne podobieństwo to pasterka. W Portugalii również celebruje się mszę o północy. Moją uwagę zwróciła jednak frekwencja podczas owej mszy. Podczas, gdy w Polsce pasterka cieszy się ogromnym zainteresowaniem wiernych, a kościoły wprost pekają w szwach, tu, w Portugalii, w katedrze w Faro ludzi nie było aż tak wiele. Można wręcz powiedzieć, że wszyscy wierni mogli zająć miejsca siedzące w ławkach, co w Polsce byłoby zdecydowanie niemożliwe. Na początku mszy kapłan wnosi w uroczystej procesji figurkę nowonarodzonego Jezusa. Cała msza odbywa się w bardzo radosnym nastroju. Najbardziej szokującym momentem podczas wizyt w portugalskich kościołach jest moment przekazywania znaku pokoju. Podczas, gdy w Polsce problemem czesto staje się wyciągnięcie dłoni do obcej osoby, tu, w Portugalii ludzie są bardziej otwarci i chętniej z uśmiechem przytulają się do siebie przekazując znak pokoju.
W chwili, gdy podejmowałam decyzję o spędzeniu świąt w obcym kraju, bez rodziny, nie byłam przekonana o słuszności tego wyboru. Teraz, po świętach wiem, że były to jedne z najpiękniejszych świąt jakie przeżyłam. Kameralna, międzynarodowa wigilia i niespodziewane odwiedziny portugalskich przyjaciół w bozonarodzeniowy wieczór sprawiły, że święta zapamiętam na długo. A skype i inne osiągnięcia współczesnych technologii, udowodniły, że niekiedy będąc bardzo daleko, jest się najbliżej!
Christmas has been the first situation since September, our duet spent separately. Martyna came back to Poland and I stayed in Faro. 
The time before Christmas in Portugal is nearly the same like in Poland. First decoration and christmas trees we saw very early, in October. Since that time, the number of chrismas trees everywhere was rising. At the beginning of December we could feel the atmosphere of Christmas. Streets in Faro and Lisbon are beautifully decorated. In the air you could feel the smell of roasted chestnuts.
Christmas in Portugal is very similar to Christmas in Poland. The biggest difference is that in Poland it lasts 2 days while in Portugal just one. What is interesting, portuguese people celebrate Christmas Eve. During it they are meeting their families and having dinner together. It is exactly the same like in Poland. But during the Christmas Eve dinner the main dish is cod, while in Poland traditional Chrismas fish is a carp. The next similarity is a Christmas midnight mass. But the number of people taking part in it in Portugal is definitely smaller than in Poland. At the beginning a priest during a procession is carring a figure of newborn Jesus. The atmosphere of the mass is very happy. The most shocking moment during a visit in portuguese church is giving a sign of peace. While in Poland people have difficulties to shake hands with strangers, here in Portugal they are hugging and smiling.
When I was making a decision about staying in Portugal for Christmas, without family, I wasn't sure if my choice was correct. Now, after Christmas I know it was one of the most beautiful Christmas in my life. Little, international Christmas Eve dinner and unexpected visit of great portuguese friends made this Christmas unforgettable. Skype and other technologies showed me that sometimes when you are far, far away you can be the closest. 

1 komentarz:

  1. hahaha to zestawienie zdjęć Tyki w Polsce w kurtce i Dżasty w Portugalii w krótkim rękawku jest przekomiczne xD hahaha ;**

    OdpowiedzUsuń